Witajcie po ponad miesięcznej przerwie. Dużo się działo, najgorsze jest to, że po moim poście na facebooku zgubiłam kartę do aparatu i musiałam zamówić nową. Ostatecznie po odebraniu tej nowej znalazłam starą, i teraz mam dwie pamięciówki. :) Udało mi się zrobić jakieś zdjęcia (to obecnie najlepsze określenie) i mogę powrócić małymi i niezbyt spektakularnymi kroczkami do dawnej formy.
Dzisiaj pragnę przedstawić Wam zawartość styczniowego pudełka ShinyBox. To z lutego też się na moim blogu niedługo pojawi. :)
Pudełko jest przepięknie. Klimatycznie, ładnie wykonane. Lubie stylizacje pudełek ShinyBox i trzymam każde z nich. Są praktyczne, bo można w nich poukładać kosmetyki i nie trzymać na półkach w łazience albo w szafkach. Jednak wydaje mi się, że nie jestem jedyną osobą, która to robi. ;)
W środku znajduję pięć produktów (z czego trzy są pełnowymiarowe) i próbkę... z Sylveco? Jestem wręcz zszokowana, że w tym pudełku jest go aż tak dużo. Pamiętam jak w pudełku czerwcowym była cała masa próbek tej firmy. Kiedyś poszłam nawet na dermo-konsultacje, gdzie skusiłam się na zakup identycznego peelingu, który otrzymałam w tym pudełku. Uh... To z lekka mnie zaniepokoiło i w momencie rozpakowania liczyłam na to, że znajdę coś co uratuje to pudełko.
SYLVECO - Szampon do włosów. "Produkt hypoalergiczny, przeznaczony do pielęgnacji każdego rodzaju włosów. Przywraca ich miękkość i elastyczność oraz intensywnie je nawilża. Mix rodzajów: Odbudowujący szampon pszeniczno - owsiany lub Balsam myjący do włosów z betuliną".
Jakoś tak z tymi pudełkami jest, że chociaż jeden produkt mi się z pudełka kończy. Tak też jest z szamponem, że już mi się kończył, a teraz już nie muszę kupować nowego. Jako, że już stosowałam ten produkt, to wiem jak bardzo źle działa na moje suche włosy. Pięknie pachnie, ładnie się pieni, skład ma niczego sobie, ale jednak po myciu moje włosy są w potrzebie dodatkowego odżywienia. Nie kupiłabym go, a po zużyciu wracam albo do Love2Mix (recenzja), albo przetestuję jeszcze jakiś inny rosyjski szampon.
(Dostajemy butelkę 300 ml za ok. 28 zł - Produkt Pełnowymiarowy).
7/10 - dziękuję za szampon z całkiem dobrym składem, jednak wysuszającym moje włosy. No ale przynajmniej ma zapach ładny. ;)
Taki drobiazg, jednak pokazuję. Próbka balsamu myjącego do włosów z betuliną. Nawet go nie będę oceniała.
GLAZEL - Perełki rozświetlające skórę. "Dzięki lekko migoczącym drobinkom twarz nabiera subtelnego blasku, a odbijające światło pigmenty, dają efekt rozświetlonej skóry. Delikatne drobinki sprawiają, że cera nabiera młodzieńczego, zdrowego i naturalnego wyglądu. Mogą być nakładane na całą twarz, na policzki lub dekolt."
No to producent zaszalał. Ja bym tych perełek na całą twarz nie nakładała, no chyba że ktoś chce się świecić jak posąg ze złota. Chociaż i tu wyolbrzymiam, ponieważ produkt sam w sobie jest dość delikatny i widoczny tylko w świetle słonecznym. Drobinki są złote i bardzo delikatne, dzięki temu efekt jest rzeczywiście subtelny. Odpowiada mi ten rozświetlacz.
(Dostajemy 11g za 29,12 - 45 zł/ 17 g).
8/10 - produkt trafiony, dobrej jakości, ładnie wyglądający, ale wydaje mi się, że mimo wszystko za drogi.
BEAUTYFACE - Innowacyjne serum do twarzy. "Produkt w formie żelu o wyjątkowej koncentracji składników aktywnych. Nie zatyka porów. Serum jest przebadane dermatologicznie i współgra z każdym typem pielęgnacji skóry. Świetnie nadaje się także do masażu. Mix rodzajów."
Najlepszy produkt z pudełka. Można było wylosować jeden z siedmiu rodzajów serum. Mi się trafiło akurat niebieskie - dotleniające. Jestem z niego bardzo zadowolona i bardzo ciekawa czy działa tak jak to napisał producent.
(Dostajemy 10 ml za 30 zł - Produkt Pełnowymiarowy).
10/10 - zdecydowany hit tego pudełka. 3x TAK! Trafiony rodzaj serum, doskonała formuła i cena.
VEDARA - Balsam odnawiający do ust z 24 karatowym złotem. "Ekskluzywny balsam zapobiega pękaniu i łuszczeniu się delikatnej skóry ust. Drobinki złota wnikają w skórę zapewniając szybki i doskonały efekt. Działa zmiękczająco, nadaje ustom piękny połysk i pełniejszy wygląd oraz zabezpiecza naskórek przed szkodliwym wpływem warunków środowiska - zimno, wiatr".
Mam wrażenie, że z tym wnikającym złotem, to jest trochę picu. Nie mniej jednak fajny, nawilżający balsam, który pachnie wręcz nieziemsko, słodkimi winogronami. Coś pięknego. Z tym nawilżaniem jest pewna kontrowersja, ale o tym w oddzielnej recenzji.
(Dostajemy 7 ml za 12 zł - 24 zł/ 14 ml).
9/10 - ekskluzywnie, pachnąco, błyszcząco. O tak. :)
SYLVECO - Oczyszczający peeling do twarzy. " Hypoalergiczny, kremowy peeling z korundem przeznaczony do oczyszczania skóry. Dotlenia, poprawia jej ogólny stan, zmniejsza pory i reguluje wydzielanie sebum. Drobinki ścierające są mocne i doskonale złuszczają martwy naskórek. Stosować 1-2 razy w tygodniu, w zależności od potrzeb".
Ah, Sylveco, Sylveco. No co ja mam z tym peelingiem począć? Wspominałam o dermo-konsultacjach, na których kupiłam ten peeling. Jestem jednak sceptycznie nastawiona, ponieważ po około dwóch miesiącach stosowania (a używałam go tak z 2-3 razy w tygodniu, bo mam skórę mieszaną, gdzie strefa T bardzo się "zapycha"), trafiłam do salonu MAC. Porozmawiałam tam z jedną z ekspedientek po kosmetologii, która zwróciła mi uwagę na to, że peelingi z drobinkami nie powinno się wcale używać, ponieważ owszem, ścierają martwy naskórek, oczyszczają, ale robią to na tyle agresywnie, że mogą uszkodzić też pewne warstwy naskórka. Zwłaszcza nie poleca się go osobom ze skłonnością do pękających naczynek, czy też ze zmianami trądzikowymi. Ciekawe, prawda? Zamiast tego lepiej zastosować peelingi enzymatyczne.
Co ciekawe jakiś czas później w Magnolii Park na jednym ze stoisk z kosmetykami marki, którą już zapomniałam podczas prezentacji produktów również miałam okazję rozmawiać na temat peelingów i po raz kolejny polecano mi przerzucenie się z mechanicznych na enzymatyczne.
Przypadek? Nie sądzę. :)
(Dostajemy opakowanie 75 ml za 20 zł - Produkt Pełnowymiarowy).
4/10 - jak już mam to zużyję, ale prędzej jako maseczkę, niż tarkę do skóry.
Ocena: 38/50 - bardzo ładne, przyjemne pudełko. W środku produkty, z których jestem bardzo zadowolona. Gdyby nie ten nieszczęsny peeling jestem pewna, że ocena ShinyBox Styczeń 2015 była by w okolicach 45 punktów. Pudełko godne polecenia!
I co Wy na to? Kupiłybyście pudełko ShinyBox Styczeń 2015? Mi się ono bardzo podoba. Nie jest wypchane po brzegi, ale to właśnie w minimalizmie leży klucz do sukcesu. Oryginalnie? Jak najbardziej.
Do zobaczenia!
Jeśli nadal nie macie swojego pudełka ShinyBox koniecznie skuście się na subskrybcję lub pojedynczy zakup.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz